Stoję w kolejce w niewielkim sklepiku. Przede mną
staruszek prosi kasjerkę o poradę. Żywo gestykuluje z paczką cukierków w dłoni.
- Nie takie! – wzdycha z teatralnym rozczarowaniem. Kasjerka – młoda,
dwudziestoletnia blondynka – spogląda na niego badawczo, z atencją godną
klientowi. – Chodzi o takie w trzech kolorach. Ja zawsze je kupuję w sklepie
przy szpitalu, za rogiem, ale od trzech dni nie ma, a żona jest w stanie
agonalnym i tylko takie lubi. Kasjerka gasi uśmiech. Ja również. – No nic –
rozgląda się mężczyzna, z mieszanką rozczarowania i pośpiechu – dziękuję, idę
szukać dalej.
Zostajemy
sam na sam z blondynką. Patrzymy na siebie smutno, gorzko. Przeczuwamy, że nam
się taka miłość nie przytrafi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz